"Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny" przypomniał dziś podczas hucznej i "drogiej defilady" w Warszawieprezydent Komorowski. Ulicami przejechały czołgi, a na niebie pojawiły się samoloty. Tak przygotowywał Polaków do defilady kilka tygodni temu portal natemat:
"Polska zademonstruje swoją siłę. 15 sierpnia odbędzie wielka defilada wojskowa. Czołgi Leopard II, transportery Rosomak i ogromne armatohaubice Krab – to na lądzie, a na niebie pojawią się myśliwce F-16, Mig-29, śmigłowce Mi-24 oraz potężne samoloty transportowe C-130 Herkules i Casa C-295M. "
natemat.pl/111371,polska-zademonstruje-swoja-sile-15-sierpnia-odbedzie-wielka-defilada-wojskowa
Przypomnijmy więc, co o tego typu defiladach sądzi (ła?) Platforma Obywatelska, oddajmy głos samemu Sławomirowi Nowakowi:
"To będzie pokazkieszonkowego militaryzmu (...) To tworzenie iluzji. To, że dwa samoloty przelecą po niebie, nie oznacza, że będziemy mieli świetne lotnictwo"
Platforma uważa(ła?), że tego typu defilady to tylko pic na wodę i promowanie władz:
"nie dziwi się, że władze państwowe będą wykorzystywały podobne uroczystości do promowania siebie, to taka parada będzie i tak tylko fasadą, a nie odzwierciedleniem prawdy o polskiej armii."
wprost.com.pl/ar/110874/Czolgi-na-ulicach-Warszawy/
Także generał Koziej, stojący dziś dumnie przy prezydencie Komorowskim, sądzi (ł?), że z takiej defilady to "jakieś realne korzyści z tego polityczne, czy strategiczne żadne".
